niedziela, 29 września 2013

Włoskie zamieszanie.



Zawsze byłaś inna. Nieśmiała, wycofana, zamknięta w sobie. Ciężko było nawiązywać ci nowe znajomości, albo zwyczajnie tego nie potrzebowałaś. Żyłaś w świecie romantycznych książek, zasłuchiwałaś się w poważnej muzyce. Uwielbiałaś czytywać Jane Austine w zimowe wieczory, przykryta po czubek nosa ciepłym kocem, z kubkiem gorącej herbaty w dłoni i kotem  zwiniętym w nogach łóżka. Mozart przyjemnie drażnił twoje bębenki, dając niesamowitą rozkosz duszy. Nie potrzebny był ci wielki świat, którym zachwycały się przyjaciółki. Odcinałaś się od zgiełku i tłumu związanego z twoimi rodzicami. To, co robili, było ich sprawą. Ty nie zamierzałaś bawić się w show biznes ani całą tę otoczkę, wytworzoną ostatnimi czasy wokół siatkówki. Owszem, byłaś kibicem Asseco, chodziłaś czasem na mecze, ale nie piszczałaś na widok każdego napotkanego siatkarza. Pociągało cię piękno tego sportu, szybująca piłka, raz zagrywana z siłą niemal równą koniom mechanicznym, raz delikatnie posyłana z nagłym zrywem. Podziwiałaś panów od przyjęcia, którzy rzucali się po całym parkiecie, niejednokrotnie zdzierając kolana do krwi. Takie poświęcenie zasługiwało na uznanie. Wstrzymywałaś niejednokrotnie oddech, gdy przydarzały się paskudne kontuzje. Smuciłaś się razem z tymi olbrzymami, gdy przegrywali mecz. Nie odzyskiwałaś humoru nawet nad ukochanymi czekoladkami, kupionymi w cukierni na rogu.  W ciszy roztrząsałaś najważniejsze akcje w swojej głowie i dumałaś jak mógłby wyglądać wynik meczu gdyby rozgrywający wystawił piłkę na środek a nie na skrzydło.
Zaś po wygranym oklaskiwałaś z wdzięcznością siatkarzy i chodziłaś przez tydzień z głową w chmurach, gloryfikując swoją drużynę i wynosząc na piedestał. Gdyby ktoś spytał, czy to jakiś chłopak cię absorbuje, odpowiedziałabyś że owszem. Dokładnie sześciu, w porywach dwunastu. Skrzywienie i konsternacja rozmówcy byłyby ci zupełnie obce, bo takie pytanie po prostu nigdy nie padło, nawet z ust twojej rodzonej matki. Wytwarzałaś wokół siebie aurę niedostępności i mało kto potrafił przebić tę szklaną powłokę.

Nigdy nie pchałaś się po autografy. Było to dla ciebie zbędne zamieszanie. Nie liczyli się pojedynczy showmani, tylko parkiet i żółto-niebieska mikasa. Ignorując wścibskie spojrzenia rozwrzeszczanych hotek, przeszłaś pod barierką i wymieniwszy uścisk dłoni z ochroniarzem, podeszłaś do znajomego.
- Jak tam, Mała? Podobało się dzisiaj?- zagadnął po włosku, a ty pokiwałaś tylko z uśmiechem głową. Lubiłaś go. Często bywał w waszym domu na uroczystych kolacjach, wyprawianych przez matkę, bądź bankietach firmowych ojca. Jego pomarszczona twarz wciąż nosiła znamiona dawnych lat świetności. Jako zawodnik musiał być przystojny, ten błysk w oku mówił sam za siebie. Teraz poważny pan trener był równie ceniony w siatkarskim świecie, tyle że już z innej pozycji na boisku.
- Travica, zbieraj się, dzisiaj jesz u nas!- głos twojego ojca przebijał się przez szum na hali. Pośród wszystkich pasiastych koszulek kibiców i jednolitych rozognionych z emocji twarzy, facecik w garniturze i pod krawatem ze skórzaną teczką wyróżniał się jak pojedyncza topola na pustkowiu. A ty spaliłaś buraka, bo czułaś że wszystkie oczy skierowane są na ciebie. Córkę prezesa Asseco.

*

Nie byłaś nigdy fanką takich spotkań. Ale dla Ljubomira robiłaś wyjątek za każdym razem gdy pojawiał się na kolacji. Ubierałaś granatową sukienkę kupioną na przekór matce w pobliskim szmateksie, miast w najdroższym rzeszowskim butiku i zasiadałaś po prawicy Travicy.
- Moja ulubiona sukienka!- uśmiechnął się swoim włoskim zarostem i mrugnął jednym wesołym okiem. A matka niemal pozbawiła się zębów, tak mocno zacisnęła szczękę by nie wybuchnąć salwą przekleństw. Ojciec tylko zaśmiał się rubasznie i dolał sobie wina do uprzednio opróżnionego kieliszka. Było tak jak zawsze- wesoło i przyjaźnie, zupełnie nie jak na takich kolacjach w waszym domu, gdzie przymuszona siedziałaś do pierwszego dania a potem cichcem wymykałaś się do pokoju.
- Słyszałam że Dragan ma przyjechać?- zagadnęła matka, próbując się uspokoić.
- Ma być jutro- pokiwał głową dumny włoski ojciec i spojrzał kątem oka na ciebie. Poczułaś to, ale wciąż z zapałem jadłaś sałatkę. Zażartą dyskusję rodziców przerwał telefon, po którym Travica zarumieniony poderwał się na równe nogi.
- Jest? Już teraz?- matka powtarzała jego słowa jak papuga, unosząc się z emocji. Ojciec poprawił pasek na nabrzmiałym od wzdęć brzuchu, popił kolejnym kieliszkiem by się lepiej trawiło i zadowolony klepnął dłonią w stół.
- Niech bierze taksówkę i przyjeżdża, kolacji starczy i dla niego!- zarządził i zadowolony zaśmiał się z własnego żartu.
A ty niewzruszona podnieceniem ludzi wokół, wciąż jadłaś warzywną sałatkę. Dołożyłaś sobie kolejną porcję i dolałaś wina, nie martwiąc się o linię. Dodatkowe kilogramy jedynie dodawały ci uroku i kobiecości. To matka wiecznie się odchudzała, tobie było do twarzy z większym biustem i kształtnymi pośladkami. Rzucałaś spojrzenia na współbiesiadników i zastanawiałaś się, dlaczego traktują tak przyziemne sprawy jak przyjazd Dragana z uwagą godną cesarza rzymskiego.

I nie przerywałaś swojego monologu wewnętrznego, gdy już siedział po twojej lewej tronie i patrzył na twój dumny profil, popijając wino. Dopiero gdy się najadłaś i poczułaś że więcej nie dasz rady zmieścić, pozwoliłaś zabawić się rozmową. Wyłapałaś jego lekkie zdenerwowanie, gdy granatowa sukienka odsłoniła kawałek twojego kształtnego dekoltu a łydka przez przypadek musnęła jego kolano. Nigdy nie zamierzałaś go kokietować. Tak dobrze ci znany chłopak, tak bliski ale zarazem tak odległy. Ba, ty bałaś się miłości i wszystkiego co z nią związane. Jedynie po cichu marzyłaś o księciu na białym koniu, który gdzieś tam czekał i miał wybawić cię z wysokiej wieży twojego życia i sztywnej powłoki ciała.

A Dragan nie próbował uszczęśliwiać cię na siłę. Lubił siedzieć obok i dolewać ci wina podczas tych nielicznych wspólnych kolacji. Każde twoje słowo było jak jego dziesięć, bo nie miałaś w zwyczaju długo się wypowiadać. Jego wielkie ręce nie były dla ciebie tym czym pewnie dla każdej innej dziewczyny- seksownymi i zdolnymi wyczyniać erotyczne cuda, a jedynie narzędziem do odbijania mikasy. Dwumetrowy wzrost nie robił wrażenia, bo takich siatkarzy widywałaś od dziecka. Ale on jako nieliczny z rodu mężczyzn nie wprawiał cię w zakłopotanie. Lubiłaś go jako człowieka, natomiast podchody waszych rodziców z jednej i drugiej strony przyprawiały o spazmy. Kolejnym ruchem matki było wysłanie cię do Maceraty na kurs włoskiej kuchni. Pokrywało się to z twoimi planami na przyszłość- chciałaś mieć własną wykwintną restaurację po skończeniu nudnego kierunku studiów jakim było zarządzanie. Przynajmniej włoski miałaś w małym palcu, więc i bariera językowa nie stanowiła problemu. Mimo że chciałaś, to drugie dno tego wyjazdu- złączenie z Travicą, napawało cię lekkim niesmakiem. Udając że nie wiesz o co chodzi, zgodziłaś się i ku radości obu starszych stron, pojechałaś z przystojnym Draganem do stolicy włoskiej siatkówki by odmienić swoje życie na zawsze.

~*~

Witam ponownie! :)
Miałam poczekać z tym opowiadaniem aż napiszę ją do końca, ale skoro mam już zapas, to wypuszczę pierwszy by zobaczyć co o tym sądzicie.
Cyntia będzie zupełnie inną bohaterką niż wszystkie jakie do tej pory opisywałam, sama nie wiem jak to wyjdzie. Uprzedzę pytanie- czy rozdziały dodawać będę regularnie? Zobaczymy. Na pewno będą to godziny wieczorne, z wiadomych względów :D
Piszcie co myślicie i zapisujcie się do Informowanych.

Pozdrawiam i całuję, S. :*


23 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Będzie krótko, bo to początek, a i ja się dziś wypalam :D
      Po pierwsze chciałam Grozera! :D O czym doskonale wiesz, i wiem, że w innym go ulokowałaś, ale tam będzie dzielony z dwójką innych. Także obiecałaś mi coś pojedynczego z Niemcem, na co czekam! <3

      Cyntia, imię chyba pierwszy raz słyszę, ale bardzo podoba. Kurcze, gdzie obecnie można znaleźć tak normalne dzieci sławnych rodziców? :/
      Swatanie - najgorsza z możliwych ról jaką mogą wykonywać najbliżsi :/
      Aa i pani matka jakaś nerwowa :D Czekam na rozwój, a co :D
      Ściskam ;*

      Usuń
  2. Klepię podium, wracam jutro;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no ja chcę więcej :P I to jak najszybciej, ale rozumie i poczekam ;)
    Taka nieśmiała mi się Cyntia wydaje, ale pewnie to tylko złe pierwsze wrażenie. Znaczy się nie złe, tylko takie, które nie do końca jest prawdę z rzeczywistością, a w tym przypadku z osobowością tej dziewczyny ;) Więcej się nie pogrążam już :P
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cyntia i Dragan. No dobrze. Już im życzę jak najlepiej :D Widać, że dziewczyna jest strasznie zamknięta w sobie, a jednocześnie marzy o wielkiej miłości. Ciekawa jestem jak się powiedzie to swatanie ich rodziców. Nie dziwię się, że wprawia ją to w zakłopotanie. Z doświadczenia zresztą wiem jak wyglądają takie zabiegi. Mnie zawsze one irytowały do granic możliwości i zawsze na przekór nie pozwalałam na spotkania z domniemanym chłopakiem (hmm, albo dlatego, że domniemany chłopak był totalnie nie w moim stylu, ale ok xD). Intryguje mnie natomiast fakt, że Dragan i Cyntia będą w tych Włoszech sami, bez nadzoru troskliwych rodziców. Ach, i intryguje mnie fakt, że to Cristian Savani pojawił się w bohaterach, a nie Dragan, więc czekam na jakiś nagły zwrot akcji :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Troche nie ogarniam ale to nic. Jest świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Swatanie, skąd ja to znam. Najgorsza rzecz jaką mogą obdarować cię rodzice. Ale do rzeczy. Cyntia (świetne imię!) jest typem dziewczyny, która nie łatwo ufa ludziom, ale mimo wszystko chce nawiązać jakąś relację na całe życie. Jej przyszłemu na pewno będzie na samym początku bardzo trudno dostać się w głąb jej rozumu i serducha. Jednak wierzę, że ta dziewczyna na to zasługuje. Zasługuje na Savaniego! ^^

    Całuję. <3

    OdpowiedzUsuń
  7. jezu, od pierwszego słowa, od pierwszego zdania, od pierwszego rozdziału - już to kocham! zostaję do końca, zaczyna się cudownie!
    swatanie - chyba najgorsza rzecz, i to robiona przez własnych rodziców. Pomimo tego, uwielbiam włochów, całą trójcę, więc już siedzę na szpileczkach, i czekam!
    ściskam mocno :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się podoba, nawet bardzo podoba. Nie wydaje mi się aby ona i Dragan idealnie do siebie pasowali. Na siłę nie ma co ich swatać, ale jak widać ich rodzice mają na ten temat zupełnie inne zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Rodzinka chce Dragana ale we Włoszech to ona spotka kogoś innego i rodzinka będzie musiała obejść się smakiem. Pan z zakładki jest zdecydowanie bardziej dla Cyntii:). Ona na oko wydaje się być łagodna i uległa ale wydaje mi się, że to tylko powierzchowność:)

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny początek :D czekam z niecierpliwością na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja jestem pod wrażenie, bardzo ciekawie się zapowiada czekam na więcej :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Może się przekonam do Włochów...:)

    OdpowiedzUsuń
  13. No cóż.. zostaję.
    I czekan na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cyntia i Dragan?
    Hm. Hm. Hm. Sama nie wiem jak to się dalej potoczy. Bardzo drażnią mnie jej rodzice. Rubaszny tato, zachowawcza mama, dla której liczy się to, co powiedzą ludzie.
    Nie mój typ człowieka. Dla mnie bomba. Więc zostaję, jak zawsze, we wszystkim co Twoje. Ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Już mi się podoba to opowiadanie ze względu na Savaniego <3
    Cyntia jest moim zdaniem zbyt normalna jak na status społeczny i sławnych rodziców. Już mi przypadła do gustu, bo zdecydowanie lubię skromne, spokojne osoby z marzeniami.
    Widać, że rodzice bardzo chcą połączyć Cyntie i Drago, ale nic im z tego nie wyjdzie nawet jeżeli razem wysłali ich do Włoszech, bo przecież Sava w natarciu ;)
    Przepraszam, że tak krótko, ale nie mam dziś w ogóle chęci do czegokolwiek :/
    Ściskam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja chciałam Savaniego i się bardzo cieszę. Kurczę ogólnie reprezentacja Włoch i już mnie masz. Ja ich po prostu kocham. To taka moja druga kochana reprezantacja. Chciałabym się kiedyś nauczyć Włoskiego. To bardzo fajny język.
    Więc zostaję !!!!
    POZDRAWIAM
    WINIAROWA:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Też byłam za Savanim i niezmiernie się cieszę, że to on będzie bohaterem tej historii. Ciekawa jestem jak to się dalej rozwinie, bo jeśli piękna Polka wylatuje do Włoch to zapewne skończy to sie grubszą sprawą :>
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak tak patrzę powyżej na datę zaklepania tej miejscówki, to mam ochotę spalić się ze wstydu, by następnie rozsiać swoje prochy po wszystkich okolicznych polach, łąkach i lasach... Trzy bite miesiące poślizgu, to już chyba nie jest w żaden logiczny sposób wytłumaczalne. Pozostaje mi tylko jedynie Cię przeprosić i obiecywać poprawę. :(

    Muszę przyznać, że mi się podoba, wiesz? :) Za każdym razem, kiedy czytam początkowy rozdział czegoś, co wyszło spod Twoich paluszków, od razu czuć taki charakterystyczny i jedyny w swoim rodzaju klimacik. :)
    Cyntia, o jakże podoba mi się to imię! I coraz bardziej skłaniam się do tego, by w przyszłości właśnie tak nazwać swoją córę... Powiedz mi, Kochana, gdzie można zaleźć na tym świecie tak bardzo normalną dziewczynę, tak sławnych i znanych wszem i wobec rodziców? No gdzie? Jak na swoje pochodzenie i rodzinne bogactwo, ona jest prostą, skromną, nieśmiałą i zwyczajną kobietką, której do szczęścia wiele chyba nie potrzeba - tylko odpowiedniego mężczyzny i szczerego uczucia. I widzę, że mamy wspólne marzenie z Cyntią - mieć swoją restaurację! *.* Jej może się uda zrealizować ten cel, mi - raczej niekoniecznie...
    Uwielbiam swatanie, nosz, karwasz twarz uwielbiam! Sama kiedyś padłam tego ofiarą, bo rodzicom zachciało się zabawić w swatki, ale na szczęście udało mi się uciec. :P

    Ściskam Cię, Misiu! :****

    OdpowiedzUsuń